Karusek powstał bardzo późno w nocy, kiedy już w sumie miałam iść spać. Na zmęczeniu robi się przedziwne twory i tak oto powstał ten - jak go nazwałam roboczo - "porypany królik".
Jak już człowieka wena chwyci to siły nie ma i trzeba szyć. Dopiero w momencie kiedy nie wiedziałam co zrobiłam z igłą dałam sobie spokój i uznałam, że zszyje go rano. I tak biedaczek wypchany, ale nie zaszyty czekał do rana z flaczkami wychodzącymi na biurko... Może dlatego taki smutny?
A właśnie, że nie! Jest smutny, bo nikt go nie kocha. Że życie przecieka mu między eee... łapkami i samotnie podąża swą drogą przez życie :(
Mam wrażenie, że to ten typ pluszaka - jestem taki brzydki, że musisz mnie mieć... Ale i takie rzeczy człowiekowi czasami przypadkowo powstają :)
Karusek lubi oczytane kobiety i uwielbia słuchać jak mu się czyta. Jest może troszkę krzywy, ale tylko dodaje mu to uroku i razem z tzw. "jednym uszkiem bardziej" wzbudza jakiś nienormalny instynkt opiekuńczy.
Wysokość: ok. 24 cm
Szerokość: ok. 16 cm
Polar +filc
Ponieważ podoba mi się Twój blog i Twoje pomysły, chciałam Cię nominować do Liebster Blog Award. Zapraszam więc do mnie po dalsze wskazówki...:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Marzena
zapachlawendy75.blogspot.com
Dla mnie jest boski :)
OdpowiedzUsuńTo jest misiek dla mojej koleżanki ;-)) Ciekawe rzeczy tworzysz
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń