Od kiedy Monia i Basia zobaczyły Totoro miaurudziły, że mam też i zrobić Pikachu. Ja wiem, że Totoro nie każdy zna, a o Pikachu wszyscy to chyba słyszeli. Ja się przyznaję, że nie obejrzałam ani jednego odcinka Pokemonów, za to dzielne zbierałam Tazosy i inne takie tam i znam większość tych podstawowych z nazwy. I ich upgrady. No dobra, wiele pomogły mi także gry na game boya - jej... ile nocy i dni się nad nimi spędziło wierna zasadzie - musisz mieć je wszystkie!
O to moja wersja tej Elektrycznej Myszy:
Tworzywo to oczywiście żółty polar; czarny, czerwony brązowy i biały filc.
Ale najlepszy to wyszedł mi ogon... Przyznaję się, że za trzecim razem dopiero - dwa poprzednie wylądowały w śmieciach, ale ostatecznie udało mi się wreszcie zrobić mniej więcej to o co mi chodziło. Kształt ma prawie idealny, chociaż można by troszkę jeszcze go dopracować:) To moja pierwsza przygoda z szyciem pokemonów i w sumie nie wiem czy nie ostatnia. Nawyzywałam się przy nim niesamowicie, a próby ogonowe wykończyły mnie na tyle, że ostatecznie przez prawie miesiąc mysz była bezogoniasta. I dopiero kiedy miał iść już na swoje wzięłam się w karby i do dokończyłam.
Zdecydowałam się ostatecznie zostawić mu plecki gołe - czyli nie naszywać brązowych pasków, ani nie wykończać uszków od tyłu. To ostatnie w sumie okazało się całkiem niegłupim pomysłem - bo ledwo z dwoma warstwami materiału udało mi się wywinąć mu te uszole.
Generalnie jestem z niego zadowolona i mam nadzieję, że nowa Właścicielka również :)
Świetny jest, takie żółtko :D
OdpowiedzUsuń